Z Rososzycy na Święty Krzyż

W poniedziałek 15 lipca wyruszyliśmy z parafii Świętego Marka Ewangelisty w Rososzycy na czterodniową pielgrzymkę. Głównym naszym celem był Święty Krzyż, gdzie dotarliśmy już pierwszego dnia. Po błogosławieństwie relikwiami Świętego Krzyża zwiedziliśmy Opactwo pobenedyktyńskie i uczestniczyliśmy w Eucharystii.

Niezwykle ciekawe było spotkanie z panem Markiem Wojewodzicem autorem książki o księciu Jaremie Michale Korybucie Wiśniowieckim. Autor w krypcie samego księcia przybliżył nam jego postać, mówiąc jak to jeszcze dzisiaj poprawność polityczna nie sprzyja w ukazywaniu wielkiego polaka patrioty i katolika jakim był książę Wiśniowiecki. Posileni duchowo i patriotycznie ruszyliśmy drogą królewską do kamiennego pielgrzyma Emeryka. Choć to droga królewska i wiodła w dół, przysporzyła jednak nieco trudności.

Kolejne dni to zwiedzanie pięknych miejsc i zabytków rozciągających się w cieniu Świętego Krzyża. Nie mogło zabraknąć Sandomierza, gdzie wszyscy wypatrywali ojca Mateusza na rowerze, ale tym razem się nie pojawił. Mimo to klimat miasta był tak samo urokliwy ze swymi zabytkami i kawiarniami. Dane nam było zwiedzić Krzemionki Opatowskie, które jako Rezerwat Archeologiczno-Przyrodniczy, dosłownie kilka dni wcześniej został wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Zwiedziliśmy Wąchock znany z dowcipów i sołtysa, musieliśmy się trochę spieszyć i wyjechać przed wieczorem bo „na noc zwijają asfalt”. Na szczęście latem dni są długie więc mieliśmy jeszcze czas aby pobyć w Opactwie Cystersów. Na naszej drodze pielgrzymkowej był jeszcze Dąb Bartek, Starachowice, Opatów, zamek Krzyżtopór i Chęciny, Kałków-Godów i Kielce.

Na koniec dla ochłody spacer w jaskini Raj i powrót do domu. Kto nie był niech żałuje, a kto był, mam nadzieję że mile wspominać będzie, gdy minie ból nóg i zmęczenie. Z pewnością też nie jeden będzie chciał wrócić do tych samych miejsc.